niedziela, 3 kwietnia 2011

Worms: gra na śmiech i życie

Wormsy: trochę prywaty w ramach wstępu do recenzji

Gra Worms była prawdopodobnie pierwszą, którą zainstalowałem na swoim pierwszym blaszaku, którego zegar procesora miał 5x wolniejsze  taktowanie niż CPU w telefonie Xperia X10. To skłania do rozmyśleń, ale to być może temat na zupełnie inny post. Pamiętam, że po grę Worms  musiałem jechać rowerem do znajomego za miasto i skopiować na dyskietki. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że Wormsy będą się pojawiać w tak wielu różnych momentach mojego życia i zrobią to nawet w moim telefonie.

Jest to  jedyna gra, która działała na moim laptopie... .Tak więc grałem w nią z Martinem w Grecji, a także z tym samym gościem w Maladze oraz tym samym gościem w Polsce. Wyglądało to tak, że najczęściej wtedy coś gotowaliśmy, więc była zmiana na posiekanie czegoś, turę w Wormsach, napicie się piwa, zamieszanie czegoś w garnku itd. Martin strzela do mnie bazooką, ja mieszam makaron, następnie daję Martinowi łyżkę a sam czaję się z UZI – grywalność Wormsów jest niesamowita.
Kod QR do gry Worms

Największą jednak fazę na Wormsy miałem w Hiszpanii, gdzie dawno temu byłem na stażu w pewnej hiszpańskiej firmie eksportowej.
Wormys stały się łącznikiem pomiędzy trzema duchami Biznagi,. Mój ostatni dzień w firmie minął razem z "robakami", czyli ja jako duch przeszłości, Martin jako duch przyszłości, który chciał nawiedzić Biznagę jesienią i zrobić tam, tak jak ja , praktyki oraz Pelagie – duch teraźniejszości, czyli aktualna stażystka. Czwartym duchem Biznagi był nowy szef działu eksportu (ten duch egzystował jednocześnie w sprawach przyszłych, przeszłych i teraźniejszych), ale on z nami wtedy nie grał w Wormsy w McDonaldzie, w centrum Malaga Nostrum, gdzie swoją siedzibę ma Biznaga. Tak oto Wielka Trójka stoczyła wielką walkę, na śmiech i życie: Hens (Polska), Pelagie (Francja), Martin (Niemcy). Tak oto zakończyłem biznago-rozdział w moim życiu. Pelagie wysadziła wieżę Eiffla, a Martin zrzucił nalot sam na siebie, ktoś inny rozstrzelał swojego  własnego robaka z shotguna. I właśnie o to w tej grze chodzi. Ma być zabawnie!

W Wormsy grywałem także z moim Bejbikiem. Stworzyliśmy nawet słownictwo związane z tą grą.Gra  na projektorze multimedialnym była hitem trzydniowych  sylwesto-urodzin.

Teraz przyszła pora, aby Wormsy znalazły się także w naszych kieszeniach.


Worms, recenzja, test na Xperii X10

Wormsy na platformie systemowej Android nie są zwykłym portem oryginału. To specjalnie przygotowana i zoptymalizowana wersja nieśmiertelnego i niezwykle grywalnego hitu z lat '90.



Za przeróbkę zabrała się ekipa z Electronic Arts Inc. Odgrzano kotlet z końcówki poprzedniego wieku, trochę doprawiono i zaserwowano na patelni zwanej Androidem. Jak smakuje to danie?

Grę Worms można nazwać turową platformową strategię okraszoną sporą dawką humoru. Dzięki rozmaitemu arsenałowi broni eliminujemy wrogą drużyną robaków. Każda broń ma inne właściwości, każdej używa się inaczej. Trzeba opanować posługiwanie się nią. Siła oraz kierunek wiatru może mieć wpływ na wystrzelony pocisk. A jest tego sporo: od granatów, bazooki, przez takie dodatki jak rozpryskowy banan, "robotę dla szalonej wybuchowej owcy" i wiele innych narzędzi zagłady. Podoba mi się także możliwość kopania bunkrów oraz budowania metalowych konstrukcji obronnych. Dzięki takim rozwiązaniom, pomimo, że gra Worms jest zabawną gierką z zabawną cukierkową grafiką, jest także dobrą taktyczną strategią turową.


Robaki na Xperii X10

Gra wspiera obsługę multitouch, który do Xperii X10 wniosła aktualizacja Androida. Do sterowania na początku trzeba się przyzwyczaić: celowanie kursorami komputera wydaje mi się dużo łatwiejsze.Także poruszanie się to trochę inna sprawa. Oczywiście po kilku lub kilkunastu rozgrywkach łapiemy już o co chodzi.

Multiplayer?

Najbardziej rozczarowuje tryb multiplayer. Owszem można grać na jednym telefonie, ale przydałby się tryb rozgrywki wieloosobowej przez bluetooth. Miejmy nadzieję, że kolejna aktualizacja tego tytułu wniesie takie właśnie usprawnienie. Szczerze mówiąc Wormsy w trymie singiel player mogą szybko się znudzić. Rozgrywka wieloosobowa przez bluetooth mogłaby dostarczać bardzo dużo śmiechu w różnych sytuacjach, kiedy jesteśmy razem ze znajomymi.

Szczerze mówiąc ekipa EA odzierając Wormsy z prawdziwego trybu multiplayer zabiła legendę. A wystarczyło wprowadzić tryb rozgrywki na serwerze oraz przez bluetooth, aby odnieść gigantyczny sukces.

Podsumowanie


Opinie użytkowników Android Market nie są pochlebne, Wormsy na Androida zdobyły prawie trzy gwiazdki na sześć możliwych. Na ten tytuł długo czekałem, ale rzeczywiście efekt nie jest rewelacyjny, a to wszystko przez tryb multiplayer. Mam nadzieje, że ekipa z EA szybko naprawi ten poważny błąd, czego sobie i Czytelnikom życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz